Widowiska Mistrzowskiej Akademii Miłości zawsze dają do myślenia. Czasem jest to prztyczek w nos, a niekiedy solidny kopniak do rozwoju, by pokonywać słabości czy radzić sobie z trudnymi momentami w życiu. Salwy śmiechu i częste brawa, wzruszenie i łzy - takie reakcje i emocje budzi kontakt z każdą osobą mówiącą z serca do serca. I to jest specyfika spotkań Akademii.
Tak też było na majowym widowisku pt. „Od samotności do bliskości w związku i nie tylko”. Jak zawsze wystąpiło kilkoro gości, a publiczność chłonęła ich każde słowo.
Pani Anna, singielka do niedawna, zmierzyła się z własną samotnością poprzez akceptację swojej sytuacji, intensywny i konsekwentny rozwój (warsztaty), który pozwolił jej na stopniowe poznawanie siebie, zarówno emocjonalne, jak i duchowe. Mówiła: - Nie warto zamykać się w sobie. Trzeba działać! Jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za to, co robimy, ale też za to, czego nie robimy. Nigdy nie poddawaj się, nawet gdy wydaje się, że wszyscy wartościowi mężczyźni są już zajęci. Dla ciebie się znajdzie, jeśli ty znajdziesz siebie – przekonywała.
Akademia oprócz osobistych wyznań gości, w których widz może przejrzeć się jak w zwierciadle, dostarcza konkretne metody na rozwiązywanie trudnych sytuacji i solidną porcję wiedzy. Temu służy obecność ekspertów. Ekspresyjna psycholog Izabela Kobierecka dała zbiór praktycznych wskazówek na udany związek oraz radę by zawsze być sobą, aby po okresie tzw. „promocji” nie spotkać się z rozczarowaniem sobą i drugą osobą.
Wybitny coach i trener rozwoju Monika Zubrzycka-Nowak ekspert MAM z kolei metodą rysunkową wyjaśniła, gdzie się znajduje „osobisty diament”, potencjał każdego człowieka i dlaczego tak ważne jest by do niego dotrzeć. Relacje mają sens, gdy są budowane w oparciu o prawdę o sobie. Zachęcała: - Nie bądźmy jak byle jaki produkt w pięknym opakowaniu. Każdy z nas ma w sobie bezcenne JA, czyli diament. Dlatego tak ważne jest dotarcie do własnego wnętrza. Bo dostrzeżenie wnętrza drugiej osoby zaczyna się od poznawania samego siebie. A do tego potrzeba… samotności. Nie warto więc obrażać się na los, tylko czas życia w pojedynkę wykorzystać na rozwój i samopoznanie – stwierdziła.
Efektem dobrze przeżytej samotności może być poznanie tak sympatycznego mężczyzny jak Marek Suchodolski, którego Mira starała się… rozebrać (!), a to w tym celu, by zaprezentował własnej produkcji koszulkę z nadrukiem jednej z ulic starej Warszawy. To pomysł na dbałość o polską tradycję, który może zstąpić trend noszenia na piersiach podobizn miast obcych krajów. Pan Marek w ciepły i zabawny sposób opowiedział z męskiej perspektywy o bliskości w związku, o męskiej dobrej i złej samotności oraz o magii uśmiechu, liścików i nieoczekiwanych prezentów, jakie powodują, że w związku miłość nie stygnie, a bliskość się pogłębia.
Niespodzianką była obecność pięknej, subtelnej, pełnej poczucia humoru i dystansu do siebie aktorki Małgorzaty Kożuchowskiej. Urzekła widzów opowieścią o mierzeniu się ze swoją samotnością, o poznawaniu siebie, własnych pragnień i marzeń, o ich spełnianiu i nie poddawaniu się. Scenkami z życia własnego rozbawiła widownię, a liczne sekwencje wypowiedzi nagradzane były oklaskami. Zachęcała, by nie rezygnować z marzeń. Potwierdziła, że warto dbać o własny rozwój, zawsze być sobą i dawać dobro, bo ono wraca.
Uniwersalne rady, jakie padają na widowisku MAM, a także konkretne przykłady, niekwestionowani eksperci, utalentowani goście, pełna ikry i pomysłów, rektor Akademii i prowadząca Mira Jankowska - przyciągają widzów w różnym wieku i o różnych zainteresowaniach. Każdy może wynieść ze spotkania coś ważnego dla siebie. I nawet jeśli nie posłuży to w danej chwili, może pomóc i podźwignąć w trudnych momentach, choć rzecz jasna lepiej, by się nie przytrafiły. A jeśli już, to warto mądrze wykorzystać taki kryzys, bo zmiany i rozwój wpisane są w nasze życie. I tego właśnie można uczyć się w Akademii.
Monika Padzik