Możesz, jeśli chcesz! Mira Jankowska

A co ja mogę? – słyszysz lub mówisz. Nawet nie wiesz, ile od Ciebie zależy. Co nas musi dopaść, by nam się zaczęło chcieć? I co trzeba zrozumieć, by przestać narzekać, a zacząć żyć.

Zapytałam dojrzałego mężczyznę: - Gdybyś miał zaznaczyć na skali od zera do dziewięciu stan twojej satysfakcji i spełnienia życiowego (gdzie zero to porażka, a dziewiątka to pełne zadowolenie z tego, gdzie się właśnie życiowo znajdujesz), to gdzie byś postawił znaczek? Usłyszałam: - Minus dwa. Dodam, że człowiek ów jest zdrowy, wykształcony, czynny zawodowo. Ba! od lat wierzący gorąco. Gdzie więc problem?

W czym tkwi szczęście?

Kiedy mam okazję spotykać osoby, które przychodzą na MAM i te, które nie mogły lub nie chciały stać się studentami Akademii, widzę często między nimi kosmiczną odległość w rozumieniu siebie i w podejściu do życia. Wielu z nas przychodzi tu, by zrozumieć, co się w nas dzieje, by dowiedzieć się jak poprawić relacje z najbliższymi, żeby chciało nam się z nimi być, a im z nami. Siebie też zaliczam do grona studiujących. I widzę zmiany w sobie, które mnie cieszą.

Wygłoszę truizm: najważniejsze w życiu jest bycie szczęśliwym człowiekiem i to z samym sobą najpierw, a nie szukanie kogoś, kto by mi to szczęście dał. Niby to oczywiste, a rozejrzyjcie się! Ilu ludzi szuka osoby, która im zapewni szczęście, nada sens życiu, rozpogodzi smutki, rozświetli szarość życia. Żyjemy tak, jakby nasze szczęście było ulokowane w kimś innym, czyli poza nami. Szukamy szczęścia na zewnątrz. A ono jest w nas, nie poza. Jeśli go nie doświadczasz, to znaczy, że masz pracę do wykonania. I nie licz na to, że możesz to sobie odpuścić. Ty odpuścisz, ale kryzys - nie.

Społeczeństwo instant

Bosko byłoby nacisnąć cudowny guziczek i w okamgnieniu stać się zadowolonym, spełnionym człowiekiem. Ale to mit. To, co nas doprowadza do najcenniejszych zmian w życiu, jest konsekwencją rozpoznania własnej dolegliwości (to wysiłek!), świadomej decyzji, że chcę to zmienić i mozolnej pracy by to wdrożyć. Pracy nad własnymi przekonaniami, wyobrażeniami, nad pozornymi lub faktycznymi deficytami emocjonalnymi, materialnymi, intelektualnymi, społecznymi... Tylko w ten sposób możemy dokonać tego, o czym marzymy, przez długotrwałą, mrówczą pracę nad sobą. Przebudowywanie własnego życia – to proces. Natychmiastowy efekt jest konieczny przy pożarze. Działania typu „instant”: dziś pytanie - dziś odpowiedź; chcesz? - to masz! – to wirus, którym infekuje nas współczesna cywilizacja. Można dać się zwodzić, ale po co?

Powrót do żywych

Mam ten przywilej, że mogę obserwować zmiany w ludziach. Kobiety w moim otoczeniu pięknieją. Zaczynają przypominać sobie, że są ważne, dbać o zewnętrzność, bo do tej pory dla niektórych tylko wnętrze było istotne, albo mąż i dzieci. Szkoda, że nikt im nie powiedział, że dopóki nie odkryją swojej wartości, nie doświadczą, nie rozpoznają i nie docenią swojej kobiecości, w tym cielesności, nie zachwycą się sobą - ich obecność, a i kobiecość dla innych też będzie przezroczysta (w najlepszym wypadku). Widzę, jak mężczyźni zaczynają stawiać sobie ważne i trudne pytania, przewartościowują swoje życie, rozpoznają i doceniają sens życia, uczą się budowania bliskich relacji międzyludzkich. Łapią równowagę. Zaczynają żyć dla większej sprawy, a nie dla kasy czy piwa. Nie uciekają od bliskich i samych siebie – w próżnię. Widzę, jak ludzie odnajdują sposób na samych siebie, jak błyszczą im oczy, jak siedzą w swoim, a nie cudzym siodle. Wychodzą ze schematów, w jakie zostali wepchnięci, ze stylu życia, który nie był ich, z relacji chorych lub nieuporządkowanych, z fałszywego myślenia o sobie, że są mało warci, z miłości toksycznej, z pracy nielubianej. Podziwiam… Wraca w nich życie. Światło. Sama sobie zazdroszczę, że to widzę! To wielkie szczęście móc obcować z ludźmi, którzy są twórczy, odważni i żyją z pasją. Każdy tak może, jeśli chce. Wystarczy chcieć. I pytanie na koniec: A Ty, gdzie postawisz na skali zadowolenia z życia swój znaczek? Bliżej dziewiątki, czy bliżej zera?

Mira Jankowska

Comments are closed.